Blog podróżniczy | Enoturystyka, wina, przepisy, zwiedzanie z dzieckiem, podróże rowerowe

Po powrocie do miasta zatrzymałem się na obiad w The Crown – chyba najsłynniejszym pubie w Belfaście. Na dole króluje klasyczny bar z witrażami i drewnianymi boksami, gdzie przy Guinnessie gwar miesza się z muzyką. Ale warto zajrzeć też na górę – tam mieści się restauracja, w której ściany zdobią pamiątki związane z Titanikiem. To świetne miejsce, żeby na chwilę zwolnić po intensywnym zwiedzaniu i spróbować klasyki: fish & chips z octem i groszkiem.

Po wyjściu z miasteczka skansen płynnie zmienił klimat. Nagle zamiast brukowanych uliczek znalazłem się wśród zielonych, irlandzkich pagórków. Ścieżki prowadziły między farmami, pastwiskami i bielonymi chatkami krytymi strzechą.

🍺 The National – nowoczesny bar z dużym ogródkiem piwnym, muzyka na żywo, koniecznie spróbujcie Maggies Leap – rześkiego, cytrusowego IPA z browaru Whitewater

🍺 The Morning Star – ukryty w wąskiej uliczce, założony w 1810 roku!, znany nie tylko z piwa, ale też z genialnej kuchni – lokalne steki i ostrygi to ich specjalność.

 

Zaraz obok C.S. Lewis Square znajduje się przystanek autobusowy, z którego bez problemu można dostać się do Ulster Folk & Transport Museum w Cultrze. To świetne rozwiązanie, jeśli chcesz połączyć spacer po mieście z dalszą wycieczką – nie trzeba wracać do centrum. 

To daje fajną ciągłość: najpierw Narnia i dzieciństwo C.S. Lewisa, a chwilę później podróż w czasie przez XIX-wieczną Irlandię w skansenie.

 

13. HMV Belfast – kultowy sklep muzyczny, gdzie zaopatrują się fani winyli i gadżetów. Świetne T-shirty.

14, Belfast Cathedral (St. Anne’s) – katedra z imponującą mozaikową podłogą i charakterystycznym iglicowym masztem.

Cathedral Quarter to najżywsza część Belfastu, gdzie puby i murale mieszają się z historią. Wąskie uliczki wokół katedry św. Anny tętnią gwarem, a najbardziej znanym miejscem jest Duke of York – pub legendarny, pełen neonów i tabliczek z dawnych czasów. Zamiast Guinnessa sięgnąłem po Murphy’s – stouta, którego znam z wrocławskiej Mleczarni, ale muszę przyznać, że w Belfaście smakował zupełnie inaczej. 

W Belfaście nie brakuje autentycznych pubów, w których można napić się pinty Guinnessa i poczuć klimat miasta robotników:

🍺 Fountain Lane – pub z ponad dwustuletnią historią, gdzie wciąż rozbrzmiewa muzyka na żywo, a czerwone ściany i stare szyldy sprawiają, że czujesz się jak w Belfaście sprzed dekad.

🎫 Bilety

  • Dorośli: £12 (~65 zł)

  • Dzieci 5–17 lat: £7,45 (~40 zł)

  • Seniorzy/studenci: £9,45 (~50 zł)

  • Czas zwiedzania: min. 3–4 

 

Na początku spacerowałem po miasteczku, które wyglądało jak żywcem przeniesione z XIX wieku. Spotykałem ludzi w przebraniach z epoki – nie tylko oprowadzali, ale naprawdę „żyli” tym miejscem. Wszedłem do sklepu urządzonego dokładnie tak, jak sto lat temu, zajrzałem do małego kościoła, a potem na posterunek policji. To nie był zwykły skansen – tu wszystko tętniło życiem. Pani piekła sodowe chlebki i podała mi kawałek jeszcze ciepłego, pachnącego placka, kowal w huku młota kuł narzędzia, a rzemieślnik z wikliny wyplatał kosze i inne cuda.

 

Tuż obok znajduje się mural Titanic Ship of Dreams. Kolorowy, pełen nostalgii, przypomina zarówno dumę, jak i tragedię najsłynniejszego statku świata. Belfast patrzy na Titanica z mieszaniną dumy i żalu – to dziecko miasta, które nigdy nie wróciło z pierwszej podróży.

Mój krótki city break w Belfaście zakończyłem w Ulster Museum, a potem spacerem przez Botanic Gardens – zielone płuca miasta. Patrząc na ogromne palmy w szklarniach i dzieciaki biegające po trawnikach, pomyślałem, że Belfast to miejsce, które nieustannie zaskakuje. Jeszcze niedawno podzielone murami i drutem kolczastym, dziś otwarte na turystów, sztukę i historię – czasem trudną, czasem pełną dumy.

Mnie udało się zobaczyć tylko fragment – zaledwie kilka godzin wplecionych między obowiązki służbowe. A przecież Belfast ma jeszcze znacznie więcej do zaoferowania:

Botanic Gardens – piękne szklarnie z XIX wieku i miejsce na spokojny spacer.

St George’s Market – najstarszy targ w mieście, pełen lokalnych przysmaków i rękodzieła.

Peace Wall – mury, które kiedyś dzieliły, dziś wypełnione podpisami i hasłami pokoju.

Crumlin Road Gaol – dawne więzienie, które dziś można zwiedzać z przewodnikiem.

Game of Thrones Studio Tour – gratka dla fanów serialu, w Lisburn, niedaleko miasta.

Belfast to nie jest miasto, które oczarowuje od pierwszej sekundy jak Paryż czy Rzym. Ale jeśli dasz mu szansę, pokaże Ci swoją szczerość, robotniczy charakter i historię, która uczy pokory.

Ulster Museum - drugi dzień, zanim jeszcze opuściłem miasto, poświęciłem na szybki wypad do Ulster Museum. To jedno z tych miejsc, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie – szkielety dinozaurów i smoki z „Gry o Tron” (kręconej przecież w Irlandii Północnej), ja najbardziej utkwiłem przy eksponatach związanych z ptakiem dodo i egipskich mumiach. Do tego sporo sztuki – od klasycznych obrazów po współczesne instalacje – oraz część poświęcona The Troubles, czyli konfliktowi, który jeszcze niedawno dzielił miasto.

👉 Info praktyczne

  • Wstęp: darmowy (co w Belfaście jest dużym plusem). Lokalizacja: tuż przy Botanic Gardens – warto połączyć z krótkim spacerem po ogrodzie.

  • Godziny otwarcia: wt.–ndz., 10:00–17:00.

Na koniec dnia kolega zabrał mnie jeszcze w okolice Shankill Road i Falls Road, gdzie Belfast najbardziej otwarcie pokazuje swoje dawne podziały. To tam stoją wciąż wysokie Peace Walls – mury, które kiedyś oddzielały protestanckie i katolickie dzielnice. Kontrast jest uderzający: po jednej stronie murale wyrażające solidarność z Izraelem, po drugiej – z Palestyną. Obok portrety Bobby’ego Sandsa i innych bohaterów republikanów, a kawałek dalej malowidła gloryfikujące brytyjskich żołnierzy.

Z Crown ruszyłem w stronę Titanic Quarter – nowoczesnej dzielnicy, która wyrasta dokładnie tam, gdzie kiedyś działały stocznie Harland & Wolff. Na placu przed muzeum, zwanym Titanic Square, stoi futurystyczny budynek Titanic Belfast, którego kształt przypomina dzioby statków. .

Spacerując po mieście, trudno nie natknąć się na ślady The Troubles – konfliktu, który przez dziesięciolecia dzielił Belfast. Miasto było podzielone murami i bramami, które zamykano nocą, żeby katolicy i protestanci nie spotykali się na „wrogim” terenie. Dziś część tych murów – Peace Walls – nadal stoi, a murale na Shankill Road i Falls Road opowiadają historię, której nie znajdziesz w podręcznikach. To nie muzeum pod dachem, tylko lekcja historii na żywo, przyklejona do ścian domów.

Dla mnie to było mocne – szczególnie zestawienie kolorowych rysunków z codziennym życiem mieszkańców. Idziesz ulicą, gdzie obok bawią się dzieci, a kilka kroków dalej patrzysz na mural upamiętniający ofiary. Belfast nie odcina się od swojej przeszłości – on z nią żyje.

Po przejściu przez rzekę trafiam pod pomnik The Yardmen, zwykłych robotników stoczni Harland & Wolff. To oni spędzali całe dnie w huku młotów i zapachu stali, budując statki, które rozsławiły Belfast na całym świecie. Bez nich nie byłoby Titanica, ani setek innych jednostek, które wyszły z tutejszych hal.

W tle wyrastają charakterystyczne, żółte dźwigi H&W – Samson i Goliat, symbole miasta i dawnej potęgi przemysłowej.

 

 

 

 

Dotarłem wieczorem i muzeum było zamknięte, musiałem obejść się smakiem i poprzestać na oglądaniu imponującej bryły z zewnątrz. Na szczęście samo otoczenie robi ogromne wrażenie. Co ciekawe, wzdłuż placu ustawione są witraże z „Gry o Tron”, które przypominają, że serial był kręcony w Irlandii Płn. Obok cumuje SS Nomadic jedyny zachowany statek towarzyszący Titanicowi, który kiedyś przewoził pasażerów z Cherbourga na pokład „statku marzeń”

Fajne jest to, że Ulster Folk & Transport Museum kończy się nie suchą tablicą informacyjną, tylko właśnie takim doświadczeniem – wiejskie chatki, pagórki, a między nimi żywe zwierzęta. To sprawia, że wychodzisz stamtąd nie tylko z garścią zdjęć, ale i z poczuciem, że dotknąłeś kawałka prawdziwego życia sprzed stu lat. Dla mnie to był świetny kontrast wobec robotniczego Belfastu, który oglądałem rano – tam zgiełk i murale, tu cisza, natura i owce na wzgórzach. Idealne zwieńczenie wizyty, zanim wróciłem pociągiem do miasta.

Powrót z muzeum był prosty – ze stacji Cultra, która znajduje się tuż obok, wsiadłem w pociąg do Belfastu. Bilet można kupić wygodnie w aplikacji Translink albo bezpośrednio w biletomacie na peronie, a kursy są częste, więc nie trzeba długo czekać (rozkład znajdziesz tutaj). Sama podróż zajmuje około 15 minut, a po drodze widać jeszcze kawałek zielonej, nadmorskiej Irlandii.

Kiedy już dałem się ponieść tej sielskiej atmosferze, nagle trafiłem na coś zupełnie innego – wielkie, ciężkie maszyny parowe. Stalowe koła, rury, zapach smaru – technologia, która kiedyś napędzała całe miasto. Patrząc na walec parowy, miałem wrażenie, że zaraz ktoś dosypie węgla, zakręci zaworem i ta bestia znów ruszy w drogę. To było niesamowite – z jednej strony codzienność prostych ludzi, a z drugiej potęga rewolucji przemysłowej, która zmieniła oblicze Belfastu.

Z C.S. Lewis Square możesz wsiąść w autobus linii 1A lub 1B w kierunku Bangor, a podróż zajmuje około 25 minut. Wysiądź na przystanku Cultra, skąd do wejścia do Ulster Folk Museum jest już tylko pięć minut spaceru.

Po około czterdziestu minutach spaceru docieram do C.S. Lewis Square. Autor Narnii i Belfast są ze sobą nierozerwalnie związani – pisarz urodził się tutaj w 1898 roku, w dzielnicy Strandtown na wschodzie miasta. Choć większość życia spędził później w Oksfordzie, wspomnienia z dzieciństwa w Belfaście mocno wpłynęły na jego twórczość. Rzeźby Aslana, Białej Czarownicy i Pana Tumnusa od razu przywołują wspomnienia. Pamiętam, jak w ferie zimowe oglądało się w telewizji „Opowieści z Narnii” w wersji BBC – dziś stoję między tymi postaciami w samym środku robotniczego miasta.

👉 Info praktyczne: Skwer C.S. Lewisa, 402 Newtownards Rd. Dojazd: pieszo z centrum (20 min) lub autobusem Metro 4 i 5.

Co zobaczyć moja lista

1. Ulster Museum – największe muzeum Irlandii Północnej, od dinozaurów po sztukę i historię „The Troubles”.

2. The Crown – najsłynniejszy pub w Belfaście, pełen witraży i secesyjnych detali, gdzie najlepiej smakuje Guinness z fish & chips.

3. City Hall – majestatyczny ratusz z 1906 roku, symbol dumy i bogactwa przemysłowego Belfastu.

4. Victoria Square – nowoczesne centrum handlowe.

5. The Big Fish – ogromna ceramiczna ryba, której łuski opowiadają dzieje Belfastu.

6. The Yardmen – pomnik robotników Harland & Wolff, którzy własnymi rękami budowali Titanica.

7. C.S. Lewis Square – skwer z rzeźbami bohaterów „Opowieści z Narnii”.

8. Titanic Belfast – futurystyczne muzeum poświęcone budowie i historii najsłynniejszego statku świata.

9. SS Nomadic – jedyny zachowany statek towarzyszący Titanicowi, dziś muzeum na wodzie.

10. Duke of York Pub – kultowy pub w katedralnej dzielnicy, pełen neonów i ściennych malowideł.

11. i 12. The National i Morning Star– świetne puby z muzyką.

 

 

Belfast to miasto, które nie daje się łatwo zaszufladkować. Jeszcze niedawno kojarzone z zamieszkami i drutem kolczastym, dziś zaskakuje muzeami, street artem i autentycznym klimatem miasta robotniczego. To idealny kierunek na krótki city break – zwłaszcza jeśli lubisz miejsca, które mają w sobie i blizny, i nową energię.

  •  

 

 

 

02 października 2025

"Belfast miasto kontrastów, murali i Titanica"

Byłem w Belfaście służbowo, więc na zwiedzanie miałem tylko kilka godzin. Hotel znajdował się w okolicach starego miasta, ale zamiast krążyć wciąż po tych samych uliczkach, postanowiłem ruszyć dalej – w stronę C.S. Lewis Square. To była świetna decyzja. Po drodze zobaczyłem miasto, którego nie znajdziesz w folderach turystycznych: robotnicze mury, kolorowe murale i kontrast pomiędzy szkłem nowoczesnych biurowców a czerwoną cegłą przemysłowych budynków.

Spacer zaczynam od Belfast Opera House – eleganckiego, wiktoriańskiego gmachu, który jeszcze pamięta czasy świetności miasta. Stąd kieruję się na wschód. Belfast po drodze odsłania różne oblicza:

  • Albert Memorial Clock, czyli tutejszą „krzywą wieżę”, odchyloną lekko jakby nie mogła udźwignąć ciężaru historii.

  • Big Fish – ogromną rybę, której łuski są pokryte ceramicznymi scenami z dziejów miasta.

  • Pierwsze murale, jeszcze w centrum – kolorowe i mocne, przypominają o „The Troubles”.

  • Nowoczesne biurowce nad rzeką Lagan kontrastujące z ceglaną architekturą dawnej stoczni.

 

Sprawdź nas:

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.